W pewnej chwili usłyszałam te słowa: córko Moja, mów światu całemu o niepojętym miłosierdziu Moim. Pragnę, aby święto miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia Mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św., dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar, w dniu tym, otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski; niech się nie lęka zbliżyć do Mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat. Miłosierdzie Moje jest tak wielkie, że przez całą wieczność nie zgłębi go żaden umysł, ani ludzki, ani anielski. Wszystko co istnieje wyszło z wnętrzności miłosierdzia Mego. Każda dusza w stosunku do Mnie, rozważać będzie przez wieczność całą miłość i miłosierdzie Moje. Święto miłosierdzia wyszło z wnętrzności Moich, pragnę, aby, uroczyście obchodzone było w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Nie zazna ludzkość spokoju, dopokąd nie zwróci się do Źródła Miłosierdzia Mojego. (Dz 699)
Mów całemu światu o niepojętym miłosierdziu moim.
Mów o niepojętym. Niełatwe to zadanie. O słowa się wszystko rozbija. Słowa są nośnikami znaczeń. To znaczy – powinny być. Bo są też takie słowa, i zwykle te najpiękniejsze, które swoje znaczenie gdzieś po drodze zagubiły. Powtarzane często, bo pięknie brzmią. Powtarzane bez przemyślenia, swoim pięknem potrafią zwieść człowieka. Miłość, wolność, także i miłosierdzie – bohater dzisiejszego dnia – są chyba właśnie takimi słowami. Miłość – tak często mylona jest z pożądaniem. Wolność ze swawolą. A miłosierdzie? Miłosierdzie najczęściej myli się z litością. Zastanówmy się dziś zatem nad znaczeniem słów. Tych dwóch – miłosierdzie i litość. Czym się różnią. Czasami człowiek prosząc Boga o miłosierdzie jest głęboko rozczarowany. Nie o to prosiłem, mówi. O co wołał? I co spodziewał się otrzymać?
Litość jest dziwna. Myślimy sobie, że dobrze jest się litować nad innymi. Z drugiej strony, kiedy to nam ktoś litość okazuje, czujemy się poniżeni. Myślimy że jest dobra, ale sami gotowi jesteśmy na cierpienie przeżywane w tajemnicy, żeby tylko jej nie doświadczyć. Tak, litość poniża. Jest dostrzeżeniem ludzkiej słabości i biedy, bolesnym wywleczeniem tego co wstydliwe na forum publiczne (nawet, jeśli tą publicznością jest tylko jedna osoba). A później uznaniem, że jesteś słaby. Zbyt słaby. Jak z nauczycielem, który machnie ręką, i postawi dopuszczający. Bo przecież i tak się nie nauczysz, bo jesteś za tępy. W sumie to tylko dziecko, choć głupie. Szkoda skrzywdzić, ale nie ma co liczyć, że się czegoś nauczy. Tej nocy nauczyciel będzie spać spokojnie, nie skrzywdził dzieciaka. Dziecko straciło resztkę poczucia własnej wartości. Ale zda do następnej klasy. Oto podstępna litość – pogarda ubrana w maskę dobroci.
A miłosierdzie? Ono jest zupełnie czymś innym. Ono nie wpatruje się wytrzeszczonymi oczami w ludzką biedę. Nie robi, jak kamera telewizyjna, zawstydzających zbliżeń ludzkim nieszczęściom. Nie paraduje dumnie z wypiętą piersią, na której przyczepiony znaczek „POMOGŁEM”. Dostrzega natomiast godność człowieka, i jego potencjał. Choćby najgłębiej ukryty. Jak nauczyciel, który z bólem serca i niepewnością stawia uczniowi kolejną jedynkę. Ale odsyłając do ławki, uśmiecha się do ucznia mówiąc – przyjdź jutro, na pewno dasz radę. Przecież wiemy, że zdolna z Ciebie bestia! Tej nocy nauczyciel nie może spać. Zastanawia się, czy dobrze zrobił. Uczeń też nie śpi. Nauczyciel powiedział mu, że da radę, że jest w stanie się tego nauczyć. A on przecież się na tym zna. Więc trzeba się uczyć… Miłosierdzie jest trudne. Dla tego, kto miłosierdzie czyni, i dla tego, co miłosierdzia doświadcza. Nie jest jak litość, która jak pijawka wysysa godność z drugiego, by litującego się nasycić poczuciem, że jest dobrym człowiekiem. Wręcz przeciwnie, raczej jak transfuzja. Jest ofiarą, rezygnacją z siebie, by ten drugi nabrał życia.
Ludzie wołają do Boga o miłosierdzie. Ale spodziewają się litości. Chcą, by Bóg „zapomniał nam nasze winy”, machnął ręką na nasze grzechy. Nie wymagał od nas, byśmy żyli w sposób godny obywateli Królestwa Niebieskiego. By uznał, żeśmy „tylko ludźmi”. Ale Bóg nie będzie się nad nami litował. Nie pozbawi nas godności Dzieci Bożych. Nie spojrzy na Ciebie, nie machnie lekceważąco ręką, nie powie „To tylko mięso, to tylko błoto tego świata. Cóż on może, cóż rozumie. Co tu się przejmować jego decyzjami, błędnymi wyborami, zdradami… Udam, że nic się nie stało”. On Cię nie zlekceważy. Twój grzech jest ważny, nie można o nim zwyczajnie zapomnieć. Jest ważny, bo Ty jesteś ważny.
„W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia Mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św., dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar, w dniu tym, otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski; niech się nie lęka zbliżyć do Mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat.”
Nie spodziewaj się po Bogu litości. Kiedy Twoje życie jest jak kałuża pełna błota grzechu, On Ci nie powie, że wszystko jest w porządku. Nie powie Ci, byś dalej tam sobie siedział, skoro jest Ci w tym błotku ciepło i miękko. I kiedy Go poprosisz, by odgonił komary, które Ci dokuczają – normalna, bagienna rzeczywistość – prawdopodobnie Cię nie wysłucha. Natomiast powie Ci, że siedzisz w błocie, jak świnia. Że kałuża, w której siedzisz, cuchnie zgnilizną. Choćby Ci się nawet miało zrobić przykro. A później wyciągnie do Ciebie rękę, i pomoże Ci się z tej kałuży wydostać. Otworzy swoje serce, włócznią żołnierza otworzy swój bok, by krwią i wodą obmyć Cię z błota. W sakramencie pokuty umrze za Ciebie, by swoim Życiem spłacić Twój grzech. W Eucharystii umrze za Ciebie, by swoje Życie oddać Tobie.
To właśnie znaczą te słowa – dla Jego bolesnej męki, miej miłosierdzie dla nas, i całego świata.
Post Scriptum
Kolekta z dzisiejszej Liturgii Mszy Świętej. Jedna z najpiękniejszych, i najgłębszych, w całym roku liturgicznym.
Boże zawsze miłosierny, Ty przez doroczną uroczystość wielkanocną umacniasz wiarę Twojego ludu, † pomnóż łaskę, której udzieliłeś, abyśmy wszyscy głębiej pojęli, jak wielki jest chrzest, przez który zostaliśmy oczyszczeni, * jak potężny jest Duch, przez którego zostaliśmy odrodzeni, i jak cenna jest Krew, przez którą zostaliśmy odkupieni. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków.
Dobrze ksiądz ujął temat miłosierdzia w zestawieniu z litością. Tak często mylimy te pojęcia i doświadczenie tego…
Piękne to Święto dzisiaj, pełne Łask.
Przyznaję się, że przez nagrania audio opuściłem się w śledzeniu bloga. Jednak facet jest wzrokowcem 😉
Dobry wpis już mnie zachęca do dalszego nadrabiania zaległości. Dodatkowo podróż sprzyja czytaniu 🙂